niedziela, 4 grudnia 2011

Koncerty, koncerty pt. II (Flaming Panda)

Nie jest lekko. Ciągle jakieś koncerty, a w przerwach uniwerek. Kiedy tu pisać?
W takim razie serwuje zaległych słów kilka o dwóch kameralnych, listopadowych koncertach. Tu Flaming Panda, w kolejnym poście Shachar Gilad.
2 października w warszawskim Śnie Pszczoły odbył się koncert debiutującego zespołu Flaming Panda supportowany przez Mirror Me. Kim oni są? Prywatnie moimi dobrymi znajomymi, "zawodowo" grupą chłopaków grających trudną do określenia jednym gatunkiem muzykę. Sami piszą o sobie tak: "Jesteśmy zespołem, którego logiem jest panda która jest psem, który jest pandą. Złączyliśmy nasze moce w marcu 2011, za namową Mikołaja Grzyba.
Gramy muzykę, która ma w sobie jakieś rockowe podłoże i dużo rozmaitych syntezatorów z przestrzeni kosmicznej. Słuchamy i inspirujemy się: Animal Collective, Flaming Lips, Bob Dylan, The Strokes, Pink Floyd, Radiohead, Fuck Buttons, Editors." Coś w tym jest :) Koncert był jednym (pierwszym) z kilku listopadowo-środowych koncertów. Zakosiłam chłopakom setlistę, także mogę zaprezentować utwory zagrane na koncercie, a lista wygląda następująco:
1. Intro
2. High Hungry People
3. Panda 1
4. Wild Heart
5. Panda 12 (Birth Of A Flower)
6. Panda 38
7. Francozisch
8. The Medicine (Panda 32)
9. Chocolate Bar
10. Panda 35
Nazwa "Panda nr" to robocze nazwy kawałków, które nie doczekały się jeszcze godnego tytułu, także ciężko powiedzieć, jak te kawałki będą nazywały się w przyszłości. Koncert był bardzo energiczny, oklaski dla Romka za świetnie wokale i chłopaków z zespołu za rozsianie dobrej energii. Zaskakującym dla mnie momentem było wejście koleżanki (nie znam imienia), która użyczyła swojego wokalu do jednego z utworów. Cóż, trudno, znajomi, nieznajomi dla mnie to było straszne, na początku jak wydobyła z siebie pierwsze dźwięki, myślałam, że nastąpiło jakieś zwarcie. Pani o bardzo sympatycznym wyglądzie wyrzucała z siebie dźwięki podobne do Nergala w momencie największej wczuty i jak dla mnie to w ogóle nie pasowało do muzyki. OK, rozumiem różne eksperymenty muzyczne... a może po prostu nie rozumiem :)
Po chłopakach ze swoim setem wystąpił Antek "Mirror Me" Girjatowicz, którego twórczość można określić jako psytrance, ambient, techno. Set nie był długi, ale konkretny i wkręcający. Antek jest bardzo świadomy swojej twórczości, która jest na bardzo wysokim poziomie - polecam posłuchać kilku kawałków na zlinkowanym powyżej profilu Mirror Me na facebooku. Właśnie tak, zachęcając Was do posłuchania muzyki moich znajomych, zakończę ten post. Enjoy!

P.S. Flaming Panda do posłuchania na Myspace.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz